poniedziałek, 10 lutego 2014

Postanowienia noworoczne

Obiecałam sobie, że postanowienia będą dopiero jak ogarnę sprawę z uczelnią. Wprawdzie jeszcze nie ogarnęłam. przede mną "trochę" nauki, ostatnie terminy, godzina "zero", być albo nie być na uczelni. Wow, jak to strasznie brzmi... A ja mam to wszystko gdzieś :D

Hłehłehłe :D
No więc postanowienia.
Zapisane, przemyślane, wymieniane i poprzekreślane.

 Co zostało?
  • Rozciąganie 3 razy w tygodniu. Nigdy, ale to nigdy nie znosiłam ćwiczyć, wf-u w szkole wręcz nie cierpiałam. W liceum byłam na zwolnieniu permanentnym. Cud chyba, że jestem z gatunku chudzielców :P W zasadzie dopiero na studiach zaczęłam jarzyć o co w tym wszystkim chodzi... Hah, spodobało mi się dobieganie do autobusu bez zadyszki ;)
  • Nauka angielskiego (też 3 razy w tyg.) z książki, którą zakupiłam wieki temu, a nie potrafię dojść nawet do 1/3... To nie jest taki typowy podręcznik, jakimi uszczęśliwiają nas angliści w szkole, na studiach czy kursie. Co więcej nie ma z nimi kompletnie nic wspólnego - i może dlatego tak mnie do siebie przekonała. Po x latach nauki w szkole nie umiem za wiele... Najwyższy czas coś z tym zrobić!
  • Skok na bungee. Pozostawię bez komentarza :P
  • No i wreszcie najważniejszy i zarazem najtrudniejszy dla mnie punkt. Ale, niestety, nie mogę odwlekać tego w nieskończoność... A mianowicie chodzi o zdrowie. Wezmę się wreszcie za pewien jego element. Pokonam swój lęk, umówię się do lekarza, pójdę na wizytę i dalej wszystko w jego rękach. Poddam się temu, co mi zaproponuje. Pokonam strach...

Realizację zaczynam od 23.02. Może z wyjątkiem rozciągania, które zaczęłam wczoraj i kontynuowałam dziś. I jeśli czas mi pozwoli, zamierzam nie przestawać :)

1 komentarz: