Od jakiegoś czasu dzieją się dziwne rzeczy.
Od nie pamiętam kiedy komputer robi mi głupie psikusy. Np o 3 czy 4 nad ranem włącza się monitor. Sam. Towarzyszy temu taki specyficzny dźwięk, co mnie wybudza. Za każdym razem...
Na początku tłumaczyłam sobie, że pewnie zapomniałam go wyłączyć i dlatego świeci się dioda. Z dwóch powodów to tłumaczenie jest dosyć naciągane. Po pierwsze: skąd w takim razie dźwięk? Po drugie: nie zasnę, gdy w pokoju jest jakiekolwiek światełko. Wszystko musi być powyłączane, roleta szczelnie zasunięta, drzwi dokładnie zamknięte. Inaczej przewracam się z boku na bok i nie zasnę dopóki te warunki nie zostaną spełnione.
Ze względu na powyższe przez pewien czas wyłączałam z kontaktu wtyczkę od przedłużacza, do którego są powpinane wszystkie kabelki od komputera. A więc odłączałam kabelek, a ikonka z monitora migała jeszcze przez kilkanaście/kilkadziesiąt sekund. Tak, liczyłam :P
W końcu odważyłam się i poskarżyłam chłopakom, z żalem pytając dlaczego to cholerstwo miga... Powiedzieli, że prąd, który "zostaje" w kabelku musi znaleźć ujście aż się "skończy". Tzn ja to tak zrozumiałam - całkiem możliwe, że chodziło im o coś innego, w każdym razie uspokoili mnie :P i to się liczy.
Dzisiejszej (właściwie to wczorajszej nocy) obudziłam się po piątej. Patrzę i drzwi są uchylone na jakieś 10 cm. Co jest u mnie nie-do-pusz-czal-ne! Nie, i już! Rano wypytałam domowników czy ktoś wchodził do mnie między 1, a 5.30. Wszyscy zdziwieni odpowiedzieli nie i pytali czemu pytam?
Albo ktoś lunatykuje, albo ktoś mi ściemnia.
W związku z powyższym stwierdzam, że mam w domu ducha. Powiedziałam o tym mamie.
20 minut temu zawołała mnie i pyta czy słyszę? Chwila ciszy... i tak, słyszę! Stuk, stuk, stuk, stuk. Jakby ktoś leżał po drugiej stronie ściany i delikatnie stukał w nią palcem... Mina mi zrzedła, serce zamarło...
Tak, kran był niedokręcony.
Nie wierzę w duchy, ale za dużo horrorów się naoglądałam - i, mimo racjonalnego myślenia, kwestia duchów i innych strasznych rzeczy zawsze, ale to zawsze przyjdzie mi na myśl. A wtedy najbezpieczniej jest w łóżku pod kocem i dwiema kołdrami. Polecam! :)
ja mam taką samą metodę z dzieciństwa- coś mnie przeraża, chowam się mocno pod kołdrą.....
OdpowiedzUsuńTylko nie może spod niej wystawać nawet malutki palec u stopy, nawet włosy - inaczej kryjówka jest nieskuteczna. Też tak mam :D
OdpowiedzUsuńTak to jest, że rzeczy martwe robią nam czasem psikusa. Wyłączaj dziada na noc z prądu i nie ma szans się włączyć. A jak da radę to będziesz mieć pewność, że potrzebny egzorcysta.
OdpowiedzUsuńja jestem jakaś dziwna bo mi takie rzeczy nie przeszkadzają nadprzyrodzone rzecz jasna..... bo drzwi też zawsze muszę mieć zamknięte:)
OdpowiedzUsuń